Tragedia rodziny Mydla

Karl Mydla urodził się w Grzegorzowicach w 1882 roku a w 1905 roku ożenił się z pietrowiczanką Marią Dürschlag, córką Jakuba Dürschlag (Fydrych). Karl w metryce w rubryce zawód ma wpisane: mistrz ślusarski (Schlossermeister). Zamieszkali przy ul. Młyńskiej i tam funkcjonowała kuźnia oraz warsztat ślusarski majstra Mydli. Podkuwał też konie. Po wojnie mieszkała tam  rodzina Janyga. Obecnie wybudowała tam dom i w zeszłym roku zamieszkała Bulokowa cera - Malis. Gdy kopali fundamenty to natrafili na dużo żużlu z kowalskiego paleniska. Karl Mydla miał pięcioro dzieci: Georg (ur.1906), Max (1908-1942), Anna(ur.1910), Karl (ur.1911)  i Maria (ur.1916). Najstarsza córka Anna Mydla wyszła za mąż w 1936 roku za Roberta Martynus z Markowic i tam się przeprowadziła. Rodzina Martynus mieszkająca w Markowicach znalazła się 15 marca 1945 roku w Pietrowicach w domu Mydli, u swoich krewnych, jako uchodźcy przed zbliżającym się frontem wojennym. Drzyli prawie perze, gdy 15 marca miał miejsce zapewne rosyjski nalot bombowy. Jedna z bomb spadła na dom majstra Karola Mydli. Bomba zburzyła pół domu. Marika Paleta w czasie wybuchu stała we futrach od dwerzi, które ocalały, jak też i ona. W  księdze  pogrzebów na farze zanotowano, że pięć osób pochował ks. proboszcz Henryk Wiedler: Josef Martynus (lat 70, ur. w Markowicach), Franciszka Martynus (zd. Polok, ur. w Markowicach), Hedwig Martynus (lat 40, zd. Klar), Marie Benja[Maria Bienia] (lat 56 zd. Martynus) i Manfred Bunge (lat 5, dziecko Jadwigi zd. Martynus).Przy tych nazwiskach jest notatka: von bomben getroffen im Hause des Karl Mydla, alle begraben Pfarrer Weidler (zostali trafieni przez bombę w domu Karola Mydli, wszyscy zostali pochowani przez ks. Weidlera). Pogrzeby tych osób odbyły się 20 marca 1945 roku. Paweł Kletzka pisze, że zginął też jeniec ukraiński przydzielony do prac gospodarskich. Rodzina gospodarza domu przeżyła bo nie było ich tam w tym czasie. W Wielki Piątek rano, 29 marca 1945 roku pierwsze grupy żołnierzy radzieckich weszły do Pietrowic od strony Makowa. Po około miesiącu  w Pietrowicach zainstalowała się polska władza komunistyczna. Organ tej władzy, Milicja Obywatelska miała wielką chrapkę na motor z przyczepą naszego mistrza ślusarskiego Karola Mydla. Ten jednak nie chciał go dać. Gdy go zmuszono do oddania motoru, wtedy pociął wszystkie opony w swoim motorze. Za ten czyn był ścigany i ukrywał się jakiś czas na pietrowickich polach. Gdy go dopadli, zastrzelili na pietrowickich łąkach od strony Makowa. Było to 29 lipca 1945 roku. Pochowany został przez ks. Weidlera ostatniego dnia lipca, który w księdze zmarłych zanotował: erschossen von polnischer Miliz ( zastrzelony przez polską milicję). Miał 63 lata. Żona majstra Karola żyła jeszcze długo. Syn Karola, też Karol po wojnie pozostał  w Niemczech, ożenił się i  kiedyś odwiedził nawet  rodzinną wioskę.  Dziś w Pietrowicach nazwisko Mydla już nie występuje. Denkmal majstra Mydli zrządzeniem losu, znajduje się w murze cmentarnym… 

          Bruno Stojer